maja 05, 2019

Praca

Tym razem to nie wina przypadku ani braku czasu, że tak długo mnie tu nie było. Minął marzec, cały kwiecień. Mamy maj. I tak od początku tego pięknego maja chodzi za mną przedziwne przeświadczenie, że powinnam tu coś naskrobać. A może nie powinnam, może chcę. Może to po prostu tęsknota?


Gdzie byłam i co robiłam, jak mnie nie było? W zasadzie nic takiego. Kiedy człowiek chodzi do pracy, każdy dzień jest niemal identyczny. Dni i tygodnie zlewają się ze sobą. Ciężko mi przypomnieć sobie, co robiłam dwa dni temu, o ubiegłym tygodniu nie wspominając. Nie licząc weekendów, wstaję codziennie o piątej rano. Mam pół godziny, żeby się ubrać, zjeść śniadanie, ogarnąć poranną toaletę. O 5:40, czasami pięć minut później wychodzę z domu. Jeszcze do niedawna w drodze towarzyszyła mi noc, teraz o poranku mogę podziwiać cudowne wschody słońca. Do pracy mam pięć kilometrów, więc zanim się obejrzę, jestem już na miejscu. Pracę mam fajną, nie mogę narzekać. Nogi czasem bolą, bo jednak 8 godzin na stojąco robi swoje, ale z dwojga złego wolę stać, niżeli siedzieć. Co robię? Wieszam ubrania na wieszaki. Bluzki, koszule, T-shirty, spodnie, spódnice, spodenki, rzadziej kurtki, płaszcze, sweterki. Najgorsze są piżamy, szczególnie te dwuczęściowe. Od żabek (wieszaków na spodnie) czasem bolą palce. Niby nic takiego, ale można sobie coś naciągnąć i wtedy na drugi dzień z rana ciężko rozprostować dłoń.

Nie zdziwiłam się też, kiedy po miesiącu pracy dopadły mnie moje bóle rąk. Zastane kości, mięśnie musiały w końcu się zbuntować, a że głównie rękami teraz pracuję, nie miałam innego wyjścia jak przeczekać ten stan. Smarowałam je maściami, brałam tabletki - pomagało, lecz tylko na chwilę. W końcu kupiłam chantelki, z nadzieją, że gdy wzmocnię swoje mięśnie, odciążę szkielet kostny i ból ustąpi. Tak też się stało. 

Raczej nie wiążę z tą pracą przyszłości, choć nie ukrywam, że fajnie by było dostać umowę na stałe. Teraz to właściwie nic tu nie jest pewne. Umowa na okres próbny przewiduje pół roku, ale w każdej chwili pracodawca może mnie ot tak zwolnić. Niby nie ma powodu, ale szefowa to raczej mało przewidywalna kobieta. Inna sprawa, że pracuję przez agencję pracy i na ten moment jestem od niej całkowicie zależna. Agencja zapewnia mi pracę i mieszkanie, choć z tym zapewnianiem to rożnie bywa... Nazwy firmy nie będę zdradzała, ale słowo daję, że z takimi niedorzecznościami, jak tutaj, spotykam się po raz pierwszy w swojej karierze zawodowej (i choć ona długa nie jest, to i tak wydaje mi się, że takie sytuacje nie powinny mieć w ogóle miejsca). 
A o co chodzi? Pierwsza niedorzeczność miała miejsce niecały miesiąc temu. Szefowa odwiedziła nas w pracy i poinformowała, że wszystkie cetle z godzinami z całego miesiąca zaginęły i żeby dostać wypłatę, musimy podpisać puste cetle. Podpisaliśmy, ale co to była za głupota z naszej strony! Nigdy więcej nie podpiszę już pustych dokumentów. Przecież ta kobieta mogłaby równie dobrze, nie wpisać tam nic i po naszych pieniądzach zaginąłby ślad. Tak źle oczywiście nie było, ale chcąc nie chcąc wypłata nikomu się nie zgadzała. Mnie brakowało pięciu godzin, inni z kolei dostali za dużo. Zdecydowana większość była jednak na tym stratna, dlatego nie mogliśmy puścić tego płazem. Wierciliśmy dziurę w brzuchu naszym koordynatorom, oni w desperackim geście bezradności rozkładali ręce. Jakiś czas po tym w pracy poproszono nas o zostanie na nadgodziny. Nadgodzin teraz nie ma wiele, więc chętnie zostaję, ale akurat wtedy zła na całą sytuację, miałam ochotę odmówić. Zasugerowaliśmy kierowniczce, że nie mamy najmniejszego zamiaru pracować za darmo ani dla przyjemności. Zmartwiona kobieta wykonała parę telefonów i o dziwo nasze zagubione godziny niemal od razu się znalazły! Jak to się stało, nie mam pojęcia. 
Druga niedorzeczność związana z firmą, w której pracuję, niedotycząca mnie już bezpośrednio, ale jednak odnosi się płatności za mieszkanie. Jak to w agencjach bywa, to ona zapewnia pracownikom dach nad głową. Tym razem firma wynajmuje dla nas cały pensjonat, za który oczywiście jest nam potrącane z wypłaty. Jak się jednak ostatnio okazało, właściciel pensjonatu ich wcale nie dostał. Przyszedł do nas i pyta, czy nie wiemy, co się dzieje w firmie, bo od pięciu tygodni nie ma z nikim żadnego kontaktu, a pieniędzy za mieszkanie wcale nie widział. Co więcej, nie może się do nikogo dodzwonić, a biuro cały czas jest zamknięte. Dzwoniliśmy do koordynatora, ale on ostatnimi czasy ciągle ma urlop. Byliśmy w biurze, ale pocałowaliśmy klamkę. Do głównej szefowej nie dzwonię, bo z nią to raczej nie warto wchodzić w dyskusję. Właściciel powiedział, że czeka jeszcze tydzień, ale co jeśli w tym czasie nadal nie dostanie pieniędzy? Wyrzuci nas z mieszkania? Mój mąż się śmieje, że trzeba kupić namiot.

26 komentarzy:

  1. Praca powoduje monotonię całego dnia. Ale nie musi tak być. Wbiłam sobie do głowy już dawno temu, że wychodząc z firmy, zaledwie mijając jej próg, już mam wakacje i mogę z tym czasem zrobić wszystko.
    Nieraz dzięki temu nastawieniu spędzałam popołudnia w pięknych uroczyskach za miastem. Nie potrzeba wiele, by odróżniać swoje dni i nazywać je przyjemnymi, mimo że to dni przepracowane.

    Możesz jeszcze dodać, że każdy wschód słońca jest inny. Masz okazję to obserwować. Ja nigdy nie widziałam dwóch takich samych, a bardzo lubię tą złotą porę dnia. Niekiedy specjalnie wstaję (choć nie musiałabym), żeby wyjść wtedy na spacer z aparatem.

    Też zawsze wolałam pracę na stojąco od siedzącej. Pracowałam kiedyś w spożywczym, nie mogłam narzekać, choć miałam trudnego klienta.

    Tak samo postąpiłam ze swoim kręgosłupem, który często bardzo mnie bolał. Zaczęłam ćwiczyć mięśnie tzw. gorsetu i bóle zaczęły znikać. Podobnie z kolanami, silne mięśnie nóg odciążają stawy.

    Widocznie przycisnęliście szefową i poszerzyła swój zasięg poszukiwań.

    Niepoważna jest ta agencja... Raczej rozglądałabym się już za inną pracą i pewniejszą płacą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię rutynę, a stała praca jest w nią jak najbardziej wpisana, więc mi ona nie przeszkadza. Czasem tylko nie potrafię się w tej rutynie odnaleźć. Pośród obowiązków ciężko mi wygospodarować trochę czasu dla siebie, a kiedy się to już udaje, to zazwyczaj zajmuję się czymś innym niż blogiem. Myślę, że do takiej rutyny "po pracy" muszę się dopiero przyzwyczaić, ale nie wiem ile mi to zajmie. Teraz znowu mam miesięczny urlop. Od sierpnia ruszam od początku i pewnie będę musiała dać sobie czas.

      Usuń
  2. Współczuję Ci.
    Myślę że tą agencje należałoby gdzieś zgłosić,co mam nadzieję że zrobicie ,bo niedorzeczność w tym wypadku to za łagodne slowo.
    Kochana trzymaj się 😘
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy dzień jest podobny, dni lecą jeden za drugim, ale są jeszcze weekendy, święta i czas po pracy. :) Trudno sobie zorganizować zajęcia tak, żeby stale działo się coś ciekawego, ale od czasu do czasu czemu nie?
    Niepoważna ta agencja. Może będąc pod ścianą się w końcu ogarną. Masz możliwość poszukać innej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ogarną się... Ludzie się zwalniają, oni przyjmują nowych, nowi też się zwalniają, oni zatrudniają następnych. To takie błędne koło i w pewnym sensie bolączka każdej agencji pracy. Na szczęście to już nie mój problem :)

      Usuń
  4. O rany, faktycznie lepiej jednak nic nie podpisywać w ciemno. Mam nadzieję że taka sytuacja już się Wam nie powtórzy...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okropna sytuacja, mam nadzieję, że tej sytuacji tak nie zostawicie, trzymam kciuki! 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonale znam tę monotonię związaną z pracą. Mam aktualnie to samo. A że mnie takie sytuacje szybko nudzą, dlatego chyba do tej pory nigdzie dłużej miejsca nie zagrzałam. Choć ostatnio, jak rozmawiam z przeróżnymi znajomymi, słyszę coraz to dziwne sytuacje związane z pracodawcami. Powoli książkę można by zacząć pisać o tym, co się w wielu firmach wyrabia! Czasami się nam wydaje, że tylko u nas w pracy są takie cyrki, a jak się potem posłucha innych, to aż się włos na głowie jeży! Mam nadzieję, że wszystko się pozytywnie rozwiąże. I u Ciebie, i u mnie, i u innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, ja też słyszałam wiele historii, ale myślę, że ludzie są traktowani, tak jak sobie na to pozwalają. Ja już w wyżej wspominanej firmie nie pracuję, więc jak najbardziej można uznać to za pozytywne rozwiązanie.

      Usuń
  7. Coś czuję, że ta agencja padnie. O ile już nie padła. Skoro zalegają z wypłatami to za kolejne miesiące możecie ewentualnie płacić tą samą stawkę właścicielowi pensjonatu. Ma to sens - on nie będzie stratny, a Wy będziecie mieć dach nad głową. Jak nie, to zacznijcie się rozglądać za mieszkaniem. Nieciekawa sytuacja.
    Praca - jak praca. Jeśli wszystko się zgadza, to ok, jak nie, to bym się kłóciła - w końcu nie jesteś instytucją charytatywną.
    A tak swoją drogą - czemu zdecydowałaś się na współpracę z agencją pracy? Zazwyczaj wiąże się to z tym, że od wypłaty pracownika jest potrącana prowizja. Nie lepiej by było szukać czegoś poza agencją? Nie wiem jak to wygląda za granicą, ale tak myślę, że podobnie jak w Pl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśleliśmy nad tym, ale niestety agencja była cwańsza niż nam się wydawało. Podpisując umowę z agencją, zgodziliśmy się tym samym na to, że to oni odbijają nam kwotę za mieszkanie i oni płacą właścicielowi. Żeby z tego zrezygnować musiałabym:
      a) znaleźć mieszkanie
      b) zerwać umowę z agencją i tym samym stracić pracę

      Postawiłam na to drugie. Stwierdziłam, że nie dam się wykorzystywać i po prostu złożyłam wypowiedzenie. Inna sprawa, że z mieszkaniem byłby niewypał, bo nawet nie byłoby mnie stać na utrzymanie... Tak dobrze zarabiałam - sarkazm.

      Zdecydowałam się na wyjazd z agencją, bo na początek tak jest łatwiej. Agencja ogarnia (a przynajmniej powinna ogarniać) mieszkanie i wszystkie formalności. Bez znajomości języka, zakwaterowania, większej sumy odłożonej gotówki i doświadczenia ciężko jest znaleźć samemu pracę w Niemczech.

      Usuń
  8. Masakra z traktowaniem pracowników przez agencję, ale z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że mało która agencja jest naprawdę w porządku, bo każda ma coś za uszami. Dużo szczęścia życzę i cierpliwości, i żeby wszystko się układało!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zazdroszczę, tyle nerwów i jeszcze bóle rąk. Zgadzam się z komentarzem wyżej, warto zastanowić się nad jakimś rozwiązaniem, można najpierw polubownie próbować, a jak to nie przyniesie rezultatów, to faktycznie zgłosić agencję.
    Życzę Ci dużo siły! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuję tych przeżyć. Tak nie powinno być - to nie jest prawidłowe traktowanie. Każdy ma swoją godność, prawa. A tutaj ktoś o tym zapomina. Niestety to jest chyba nagminne... współczuję i życze dużo siły, szczęścia i aby w życiu wszystko dobrze się ułożyło. Nie poddawaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są agencje, gdzie pracownicy są naprawdę w porządku traktowani. Wiadomo, pracować trzeba, ale tu niezależnie od tego, czy ktoś się starał, czy nie, wszyscy byli wrzucani do jednego worka.

      Usuń
  11. Nie ma nic gorszego niż niepewność o miejsce pracy czy zamieszkania. Ja pracowałam w PRL-u, w którym wszyscy mieli u mowę o pracę. Pewnie dlatego popularne było powiedzenie "czy się stoi czy się leży 2000 się należy". Mój syn obecnie ma pracę z umową i pomimo, że jej nie lubi, boi się zrezygnować, by nie trafić na zlecenie, które praktycznie nie gwarantuje niczego. Ponieważ nie wiążesz z tą pracą przyszłości, to życzę żebyś trafiła na taką, która będzie spełniała Twoje oczekiwania. Stabilnego lokum życzę nie mniej szczerze. Pozdrowienia dla Ciebie i Męża.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo tych przeżyć, mało pozytywnych z resztą. Plus monotonia. Trzeba się jakoś zrelaksować,bo zwariujesz tam ;) Pisz coś czasem to chociaż trochę może się oderwiesz od codzienności. Dużo sił życzę i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zacznij szukać lepszej pracy, bo ona powinna dawać radość i dobrą płacę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że powinnaś zmienić pracę ;) Nie bój się zmian, w wielu wypadkach jest to zmiana na lepsze. Najważniejsze, żebyś robiła to co lubisz, a nie to co "musisz". Wykorzystaj swoje naturalne zdolności i wokół nich zbuduj swoją karierę. Każdy ma jakieś predyspozycje, Ty też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę i tak właśnie robię. Rzuciłam tę robotę niedługo po tym. Aktualnie jestem na urlopie, ale od sierpnia znowu ruszam do Niemiec. Pracę traktuję czystko zarobkowo, nie wiążę z nią większych planów i ambicji, bo te wolę spełniać w życiu prywatnym. Ale tak, myślę że posiadam pewne predyspozycje, lecz żeby realizować swoje pasje i zdolności muszę mieć pewien wkład pieniężny :)

      Usuń
  15. Z praca ślubu nie bierzemy, więc gdy nadarzy się okazja, to ją zmień. Trzymam kciuki i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze mówię: "Bądź czujny!" bo ludzie to (pik pik). Trzymaj się!
    pozdrawiam Pi

    OdpowiedzUsuń
  17. Rok temu na wakacjach miałam praktyki i teoretycznie można było odczuć tą monotonię pracy, ale mi się właśnie bardzo podobało (gdyby nie to, że robiłam za darmo, musiałam opłacić akademik i tak na prawdę wyszłam na zero, byłoby jeszcze lepiej). Lubiłam mieć określony rytm dnia. Potem zaczęłam chodzić na dwie zmiany, czyli 9 godzin (miało być 10, ale opiekun nie wiedział, że wychodziłyśmy wcześniej). Nigdy nie byłam tak zorganizowana jak wtedy. Wiedziałam, że po praktykach mam już wolne i mogę zrobić co chcę. Z reguly wyglądało to tak, że przychodziłam do akademika, w czasie gotowania ryżu, grałam na klarnecie, potem jadłam, znowu grałam, a od razu po obiedzie widziałam się z koleżankami.
    Zdumiewa mnie to co się w tej firmie dzieje. Takie sytuacje po prostu nie powinny mieć miejsca. Polecę, to co inni, zmienić pracę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie tak się składa, że pracę będę wykonywa tę samą. Nawet będę pracować w tym samym budynku, ale zatrudniona będę pod inną firmą. Mam nadzieję, że umowa, którą podpiszę, będzie opierała się na całkowicie innych zasadach i obejdzie się bez tego typu cyrków, jak podczas pracy w agencji.

      Usuń
  18. To straszne, co piszesz, a myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach lub programach interwencyjnych...

    OdpowiedzUsuń
  19. Chore, niestety trzeba się stawiać i walczyć o swoje. W wielu pracach zdarzają się niedorzeczności i łamanie rożnych praw pracownika. Najgorzej dać sobie wejść na głowę. Jak widzą, że człowiek potulnie wykonuje wszystko co się mu każe to od razu wykorzystają. Przez takie coś dla mnie każda praca to nieustanny stres :/

    OdpowiedzUsuń

A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Podziel się ze mną swoją opinią, a nie linkami do Twojego bloga. Jeśli będę chciała, sama tam trafię.