stycznia 10, 2019

Kosmetyczne denko #3

Okres świąteczny nadal trwa, dlatego tym razem kosmetyczne denko pojawia się w nieco bardziej przyozdobionej odsłonie. Wpisy tego typu dodaję co kilka miesięcy, ponieważ nie lubię się rozdrabniać. Nie robię comiesięcznego podsumowania zużyć, bowiem nie jest to blog stricte kosmetyczny, a poza tym są też miesiące, kiedy do pudełka z odpadami nie trafia nic.
Jesteście ciekawi, co tym razem sięgnęło dna i jakie jest moje zdanie na temat zużytych kosmetyków?


Pielęgnacja twarzy 


Standardowo zacznę od góry. Na pierwszy rzut idą kosmetyki do pielęgnacji twarzy i tak oto na zdjęciu poniżej (od prawej) można zauważyć próbkę Mineralnego Peelingu Oczyszczającego Perfecta, którego głębszą analizę przeprowadziłam w ostatnim denkowym wpisie. Peeling bardzo lubię i często do niego wracam, ale nie chcę się powtarzać, dlatego zainteresowanych zapraszam tutaj - KLIK. Obok saszetki z peelingiem są dwie próbki kremu Bielenda. Jako że były to opakowania jednorazowe, nie mogłam po ich zastosowaniu wyciągnąć głębszych wniosków. Kremiki ładnie pachniały, miały bogatą, lekko tłustą konsystencję, ale dobrze się wchłaniały. Tyle moich spostrzeżeń.


Avon ClearSkin Pore & Shine Control Deep Cleansing Facial Toner to nic innego jak kolejny tonik od Avon. Tym razem płyn ma za zadanie wyssać z naszej twarzy ciemne zaskórniki, zredukować widoczność porów oraz zapobiegać świeceniu się cery. Czy daje radę? Pół na pół. Zaskórników raczej nie wysysa, ale na pewno zwęża pory i niemiłosiernie wysusza! 

Płyn Micelarny 3w1 Garnier skóra wrażliwa spisał się u mnie rewelacyjnie. Bez problemu zmywał makijaż, tusz nie miał z nim żadnych szans i był nawet bezlitosny nawet dla kosmetyków wodoodpornych, chociaż w tym przypadku potrzeba było więcej cierpliwości. Nie podrażniał oczu ani ust. Nie wysuszał ani nie zapychał. Po jego użyciu skóra była świeża i oczyszczona. Doskonale spełniał swoją funkcję jeśli chodzi o demakijaż. Jedyne co mnie w nim denerwowało, to fakt, że płyn delikatnie pienił się na waciku rozprowadzony po skórze.

Ziaja, Oczyszczanie - Liście Manuka, Pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom to mój kosmetyczny hit! Po przeanalizowaniu składu byłam co prawda średnio zadowolona, bowiem w kosmetyku znajdują się aż dwa parabeny, SLS, a drobinki peelingujące to zwyczajny plastik, a mimo to pasta działa! Naprawdę działa! Moja cera mieszana w końcu została ujarzmiona. To pierwszy kosmetyk, który sobie z nią poradził i to już po tygodniu regularnego stosowania. Z mojej buzi znikły wszystkie pryszcze, zaskórniki zostały zneutralizowane, pory oczyszczone. Cera już się tak nie świeci na co dzień, a nawet popękane naczynka są w dużo lepszej kondycji. Zaraz po zastosowaniu buzia jest gładka, mięciutka, świeża i bez żadnych podrażnień. 

Magic Peel, czyli peeling gruboziarnisty do cery mieszanej i tłustej Bielenda to... z pewnością nie peeling gruboziarnisty! Owszem, jest to przyjemna zdzierka, ale producent stanowczo przesadza, szczycąc się tą gruboziarnistością... To raczej tłustawy krem z małymi drobinkami, których też nie ma nie wiadomo ile, ale generalnie przyjemnie myje, oczyszcza i ściąga martwy naskórek. Podczas masowania jego kolor niemal natychmiast zmienia się z białego na zielony, ale to raczej zbędny bajer. 



Oczyszczająca maska kaolinowa z glinką Ziaja, to raczej produkt nie dla mnie. Miałam kilka podejść do tej maseczki z lepszym bądź gorszym skutkiem, ale mimo wszystko cudów ona u mnie nie zdziałała. Maseczka ma kremową konsystencję. Szarawa z koloru, tłusta w dotyku, ale po nałożeniu na twarz lekko zastyga, tworzy coś ala skorupę, dlatego ja osobiście wolę nakładać jej mniejszą ilość i tym samym wystarcza mi jej na dłużej. Jedna saszetka to koło 2/3 aplikacje. Oczyszczające działanie nie przyniosło u mnie większych skutków. Zauważyłam za to delikatne podrażnienia w postaci czerwonych plam na twarzy, które nie chcą zniknąć przez długi czas.

A`pieu, Strawberry Milk oraz Green Tea Milk,  czyli maski do twarzy w płacie to natomiast istna rewelacja! Zaraz po otwarciu saszetek uderzył mnie przepiękny, intensywnie mleczny i co najważniejsze niechemiczny zapach. Płachty były intensywnie nasączone pachnącym, nieco lepkim płynem. Materiał trochę źle wykrojony. Płachty były zdecydowanie za duże (lubiły się rolować i zsuwać), ale przymykam na to oko, bowiem pokochałam efekt, jaki zdziałały! Płachty były wilgotne przez cały czas noszenia masek, a nawet i dłużej. Cudownie nawilżały i odżywiały buzię. Moja twarz była gładka, mięciutka i jędrna. Zniknęły wszystkie suche skórki, buzia przybrała kolorów i zdrowego wyglądu. Polubiłam to! To naprawdę szklanka mleka dla mojej cery!

Ostatnia maseczka w tym zestawieniu to Dead Sea Mud od 7th Heaven, czyli głęboko oczyszczająca maseczka z minerałami z morza Martwego. Cóż, tej maseczki również nie da się nie lubić! Cudowny świeży zapach minerałów, lekko scrubowa konsystencja i jej konsekwentne działanie to czynniki, które składają się na to, że jeszcze nie raz i nie dwa będę chciała sięgnąć po ten kosmetyk. 


Pielęgnacja włosów i skóry głowy



Dry Shampoo widoczny na zdjęciu został zakupiony w Lidlu i nie mam pojęcia, co to za marka, ale jest jak najbardziej godna polecenia. Opakowanie 200 ml kupiłam za śmieszne pieniądze, a produkt spisywał się równie dobrze, co markowe Batiste i inne tego pokroju szampony. Jedyny minus to zapach. Jakoś wszystkie wydają mi się zbyt intensywne, a ten tu "egzotic fruit" to już szczególnie! 

Szampon do włosów normalnych  to kolejny fajny szampon, jaki proponuje nam O`Herbal. Niezmiennie naturalny skład, przyjemny delikatny zapach i niezawodne działanie tym razem ubogacone w ekstrakt z brzozy. Szampon delikatnie czyści i odświeża włosy i skórę głowy. Jest bardzo przyjemny w użyciu. Nie trzeba nakładać go dużo, żeby dobrze się pienił, co zwiększa jego wydajność. Nie podrażnia i nie spowodował u mnie łupieżu, co niestety często się zdarza, jeśli szampon mi nie podejdzie. 

Micelarny szampon do włosów przetłuszczających się Nivea to natomiast kolejny super produkt taj marki, który z pewnością trafiłby do ulubieńców, jeśli tylko prowadziłabym tę serię! Dobrze się pieni, nie podrażnia, cudownie oczyszcza i odświeża włosy, które po wyschnięciu są leciutkie i uniesione. I chyba głównie za to uwielbiam ten produkt, bo z przetłuszczaniem się nic się nie zmieniło - przy jego stosowaniu nadal musiałam myć włosy codziennie.  



Avon, Advance Techniques Odżywka do włosów 'Lekka objętość' to jedna wielka obiecanka cacanka! Nie wierzcie w zdjęcia, co reprezentują linię tych odżywek w każdym katalogu Avon. Po tym produkcie wcale nie będziemy miały "lekkiej objętości", a nawet "ciężkiej objętości", chociaż słowo "ciężki" doskonale opisują to, w jakim stanie były moje włosy po jej zastosowaniu. Jedyne plusy tego produktu to ładny zapach i ułatwianie w rozczesywaniu, ale co z tego, kiedy włosy przetuszczały się po niej z prędkością światła?


Pielęgnacja ciała



Dairy fun, Fizzing Bath Bombs, czyli musujące kule do kąpieli to istny był istny raj dla mojego czułego na piękne zapachy nosa! Ich śmiałe, rześkie i intensywne zapachy bardzo kojąco działały na zmysły, ale na tym niestety się skończyło. Kule były bardzo przeciętne. Ciężko było wydobyć je z opakowania, a po wrzuceniu do wody tylko lekko zasyczały. Generalnie bez efektu wow. A po zastosowaniu? Skóra lekko się kleiła.

Żel pod prysznic 'Gruszka i Aloes' to kolejny wyjątkowy i niezastąpiony produkt od Dove. Głęboko nawilża, dobrze oczyszcza, pięknie pachnie, a przy tym pozostawia skórę jedwabiście gładką. Konsystencja kosmetyku jest typowo kremowa, jak na Dove przystało. Łatwo i przyjemnie się rozprowadza, dobrze się pieni. Żel otula skórę niczym jedwabisty materiał. Dobrze oczyszcza, jest delikatny i nie podrażnia. Po użyciu skóra jest gładka i nawilżona. Przy dłuższym stosowaniu jej stan znacznie się poprawia.

Kolejny żel pod prysznic tym razem od Palmolive już taki fantastyczny nie był, bowiem moja skóra zareagowała na niego czerwonymi plamami. Co prawda ładnie pachniał, a zapach ten utrzymywał się przyjemnie na skórze przez dłuższy czas, konsystencja była lekka i delikatna, ciało odświeżone, ale widocznie jakiś składnik był mocnym alergenem, skoro moja niewymagająca skóra dawała znaki ostrzegawcze w postaci zaczerwienień.  

Alverde mleczko do ciała byłoby naprawdę fajnym mleczkiem, gdyby nie jego zapach. Naturalne balsamy do ciała, póki co nie kojarzą mi się dobrze, a tym bardziej te firmowe DM'a. Pamiętam, kiedy w sklepie uparłam się, że wypróbuję w końcu jakiś naturalny nawilżacz, i koniec końców wybrałam ten o najmniej drażniącym zapachu. Teraz nie chcę myśleć, jak nieznośnie muszą pachnieć inne!



7 mleczek oraz kosmetyk w brązowym opakowaniu to kolejne mydła Linda, które niezbyt mi podeszły. Już kolejny raz daję szansę tej biedronkowej marce, ale poza zapachem nic mnie w tych produktach nie przekonuje. Już kiedyś wspominałam, że żeby dobrze umyć ręce i mieć względne poczucie świeżych dłoni muszę myć je dwa razy. Poza tym mydełka bardzo wysuszają i raczej nie są przyjazne dla skóry.    

Facelle, chusteczki do higieny intymnej to rzecz raczej obowiązkowa w każdej damskiej torebce! Na pewno każda z nas miała kiedyś kryzysową sytuację, kiedy koniecznie musiała skorzystać. W takich przypadkach warto mieć pod ręką mokre chusteczki, a jeszcze lepiej, jeśli są one przeznaczone do higieny intymnej! Te tutaj są naprawdę w porządku. Dobrze nawilżone, duże po rozłożeniu i wyjątkowo delikatne. Nie ma mowy o podrażnieniu. Opakowanie jest niewielkie, zgrabne, ale wydajne. Dobrze utrzymuje wilgoć i chusteczki do końca opakowania nie wysychają. Polecam każdej kobiecie.



Treaclemoon, Marshmallow Heaven - Krem do rąk z olejkiem morelowym kupiłam go w ciemno, ale polubiłam niemal od razu. Okazało się, że kremik jest bardzo przyjemny w stosowaniu. Niemal natychmiast nawilża ręce, które po zastosowaniu stają się gładkie i delikatne, a ponadto kosmetyk ma bardzo intensywny, piękny zapach, który utrzymuje się na skórze przez baaaaardzo bardzo długi czas! Kiedyś nawet ktoś myślał, że to moje perfumy :)

Garnier, Mineral, Pure Active antyperspirant już miałam spisywać na straty, kiedy nagle odkryłam jego logikę! On zapobiega poceniu się w ogóle. Nie tu i teraz, zaraz po spsikaniu się, ale w miarę jego używania, jest skuteczny coraz bardziej. A wszystko zaczęło się tak, że przez pierwsze dwa tygodnie używałam go i byłam rozczarowana kompletnym brakiem skuteczności. Już chciałam wyrzucić go do kosza, kiedy nagle spostrzegłam, że kurczę, nie pocę się! Pod koniec opakowania moje plamy pod pachami były rzadkością, a używałam go co 2 /3 dni.

Skarpetki eksfoliujące Comfort + od Bielendy to miał być złuszczający zabieg dla moich stóp. Co prawda nie narzekałam wcześniej na bardzo zrogowaciałe pięty. Skóra tam była zwyczajnie sucha i lekko zgrubiała i czasem nawet najbardziej nawilżające kremy nie dawały rady, więc po intensywnym lecie, chciałam ulżyć zgrubiałej skórze. Niestety skarpetki skapitulowały, a nadmieniam po raz drugi, że moje pięty wcale do krytycznych nie należały! Ot zwyczajne stopy. Liczyłam na efekt wow po złuszczeniu, ale niestety się przeliczyłam, a zrobiłam wszystko, jak należy i zgodnie z instrukcją. 

Cleaner kosmetyczny to jakoś no name, zamówiony na Allegro, ale nie ustępuje miejsca nawet temu z Semilaca, wiec jak najbardziej polecam, bo działanie to samo a cena znacznie niższa!  


Zapachy



Oriflame, Amazing Paradise EDP 

Dostałam ten perfum w spadku od swojej teściowej, bo zapach nie przypadł jej do gustu. Ja byłam nim oczarowana, ale do czasu...

ZAPACH
Mocny, intensywny. Lekko kwaśny. W takim wydaniu bardzo mi się podobał, ale niestety po rozpsikaniu go na skórze okazało się, że zapach się zmienia. Dostosowuje się do PH skóry i niestety w moim przypadku staje się kwaskowaty aż nie do zniesienia. Jeśli chodzi o trwałość, nie popisują się w tym aspekcie. Perfumka szybko się ulatnia i dobrze!

FLAKON
Szklany. Masywny, ale subtelny. Bardzo ładny, w niebieskim kolorze, estetyczny. Zamknięcie ma bardzo ciekawy design, aczkolwiek nie jest stabilne. Istnieje bardzo duża możliwość, że gdzieś w otchłaniach torebki korek sam się odetka, a tego byś my nie chciały. Generalnie flakonik jest bardzo ładny, prestiżowy jak na Oriflame przystało.



Bruno Banani, Pure Woman EDP  


ZAPACH
Ten do mnie przemawia! Słodko gorzkie nuty, które możemy wyczuć w bardzo zmysłowej szalonej mieszance. Typowo kobiece, trochę z klasą, trochę porywcze, trochę dla pań w białych bluzkach i ołówkowej spódnicy, które po godzinach lubią pokazać pazura. Słodkie, ale nie duszące. Z lekką wyczuwalną goryczką. Do tego bardzo ciekawa buteleczka i super trwałość! Można wyczuć je na skórze po wielu godzinach noszenia. Jeszcze dłużej utrzymują się na ubraniach. To moje ulubione perfumy!



Vittorio Bellucci, Essence Vernissage EDP


Dostałam te perfumy w prezencie. Z początku nie byłam przekonana do zapachu. Zbyt delikatny, świeży niczym płyn do prania... Z czasem jednak doszłam do wniosku, że to idealny zapach na co dzień.

ZAPACH
Jak pisałam wyżej, zapach jest delikatny i subtelny. Z początku ciężko stwierdzić czym pachnie. Mnie zalatywał dopiero co zrobionym praniem. Jeśli przyjrzeć mu się bliżej można doskonale wyczuć lekkie kwiatowe nuty oraz woń cytrusów. Mandarynki? Zapach jest średnio trwały. Na skórze utrzymuje się do dwóch/trzech godzin.

FLAKON
Z białego szkła z zielonymi napisami. Wizualnie bardzo przeciętny. Nie rzuca się w oczy ani nie przyciąga wzroku. Raczej standardowy kształt. Zamknięcie przypomina diament, ale nie sprawdza się. Nie chroni atomizera przed otwarciem, bo lubi odskakiwać.




Uff, dobrnęliśmy już do końca denka! Na szczęście to wszystko, co mam na dziś do pokazania. Używałyście tych kosmetyków? A może do czegoś Was przekonałam?  




50 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie kupić pastę oczyszczającą Ziaji! 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam ten perfum z bruno banani :D Wielbie go i chętne go kupuje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam maseczkę z 7th Heaven, kiedyś nawet robiłam spory test maseczek tej marki. Amazing Paradise też kojarzę, ale nie należą one do moich ulubionych zapachów z asortymentu Oriflame. Znam również szampon micelarny z Nivea, choć w wersji różowej, i on właśnie trafił do moich ulubieńców :) Mam też ten zielony i jestem ciekawa, czy również tak się sprawdzi jak jego poprzednik. Poza tym właśnie będę zaczynać stosować micel z Garniera i jestem ciekawa, jak ten klasyk sprawdzi sie u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z kolei przy comiesięcznym denkowaniu bym się pogubiła-zdecydowanie bardziej wolę pisać recenzje na bieżąco tj po przetestowaniu danego kosmetyka ,a w ostatnim czasie jest tego całe mnóstwo ☺
    Co do Twojego denka-sama niedawno polubiłam się z żelem micelarnym Ziaji liście manuka ☺
    Miałam nie płyn ale żel micelarny z Garniera-u mnie niestety nie sprawdził się (jak większość kosmetyków do piekpielęgnacji twarzy Garniera )podobnie jak szampon Micelarny Nivea-co dziwne ich kosmetyki do pielęgnacji twarzy robią u mnie ostatnio furorę 😉
    Dove to wiadomo -klasyk jeśli chodzi o pielęgnację ciała ☺
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię klasyczny zapach Paradise, wyraźnie pieprzny, ostry, od razu dodaje mi energii :)
    Te mleczne maseczki mnie zainteresowały, chciałabym je mieć!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładnie CI poszło, ja nie robię już denek, nie mam już do tego serca i czasu niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Te maski w płachcie miałam i bardzo mi się spodobały. Szkoda, że już ich nie ma w Rossmannie.

    OdpowiedzUsuń
  8. cięzko jest mi się wypowiedzieć ponieważ nie mam doświadczenia z tymi produktami ale wiem, że moja siostra lubi żele Dove a mama mydło. Z kolei perfumy na prawdę potrafią mieć ciekawe flakoniki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam tylko te kule do kąpieli ;) Ja się akurat z nimi polubiłam ;) Bardzo ciekawią mnie perfumy ;) Nie znam żadnego z tych zapachów ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam właściwie całkiem sporo z Twojego denka:) mam ten zapach Amazaing Paradise choć ostatnio rzadko po niego sięgam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam kiedyś ten tonik z Avonu, ale jeszcze w poprzedniej szacie graficznej i mnie nie wysuszał, za to wersję fioletowa jest o wiele mocniejsza. Pasta z Ziaji to też mój hit. Maseczki A'pieu kuszą mnie ostatnio ze wszystkich stron, ale... najpierw zapasy. 7th Heaven dobrze znam i lubię. Za to szampon micelarny się u mnie nie sprawdził - miałam wersję różową i przetłuszczał mi włosy o wiele bardziej niż jakikolwiek inny, a szkoda. Gruszkowy żel Dove też miałam i był niezły, choć zapach po jakimś czasie trochę mnie mdlił. Skarpetki złuszczające miałam i nie zadziałały - stopy mi tylko ładnie pachniały przez kilka dni, ale złuszczenia nie doświadczyłam. Miałam antyperspirant Garniera, ale jakiś inny zapach, zanotuję sobie ten do kupienia na kiedyś!

    Zapachów nie znam, ale i tak jestem nieźle zdziwiona, że tyle kosmetyków z denka znałam i stosowałam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tą pastę z Ziaji muszę spróbować, ostatnio coś niefajnego dzieje się na mojej twarzy...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nieźle Ci poszło z denkowaniem :)
    Miałam ten tonik z Avon i był koszmarem, podobnie jak wersja niebieska.
    Płyn Garnier miałam i jest ok, ale taka duża butla męczy.
    Chusteczki facelle też używam, ale klasyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale się tego uzbierało :) Większość z tych kosmetyków znam, ale część jest dla mnie nowością :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniałe denko! :) Ileż zapachów Ci się udało zużyć <3 Znam płyn micelarny z Garniera, pastę z Ziaji oraz żele z Dove i Palmolive - jednak wiele lat ich już nie używałam :) Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Bardzo fajnie produkty :)
    dreamerworldfototravel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Spore to denko. Mi o wiele wolniej zużywanie kosmetyków idzie :) ale a to możesz przedstawić wiele ciekawych produktów. Tą maskę do twarzy chętnie bym wypróbowała i kusza mnie czerwone perfumy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na wypadające włosy polecam serię RADICAL, wypróbowałam, świetna!

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie Bielenda stała się niedawno firmą, do której lubię powracać. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Stosuję ten płyn z Garnier do oczyszczania twarzy i jestem zadowolona. Zapach bruno banani uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Maski w płachcie te z mlekiem - uwielbiam mocno! I firmę bielenda zaczęłam kochać własnie również za maski :)
    Pozdrawiam
    FotoHart Blog ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba żadnego z tych kosmetyków nie testowałam jeszcze. Lubię maseczki, ale akurat tych jeszcze nie miałam. Pastę oczyszczającą z Ziaji koniecznie muszę kupić. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Lubię wracać do pasty ziaja, może nie jest już moim ulubieńcem jak kiedyś, ale nadal uważam, że jest bardzo fajna jak na taką cenę. Płyn Garniera też jest przyjemny, ale o wiele bardziej lubię bielendę w tej kwestii. Znam jeszcze maseczkę ziaja - u mnie się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Garniera oczywiście znam i uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zainteresował mnie zapach BRUNO BANANI, PURE WOMAN EDP!

    OdpowiedzUsuń
  26. Pierwszy raz widzę tego typu wpis i bardzo mi się podoba ten pomysł :) Ja osobiście uwielbiam kosmetyki Ziaji, bardzo dobrze działają na moją cerę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiam maski w płachcie; jednak żadnej z tych nie próbowałam. Płyn miceralny 3w1 z garniera używam już któryś miesiąc i bardzo sobie chwalę! Świetny wpis <3

    http://istotaludzkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Duże denko- super :) Uwielbiam takie wpisy, są bardzo inspirujące :) Lubię dowiadywać się o nowych ale sprawdzonych kosmetykach zwłaszcza z kategorii pielęgnacja twarzy a także włosy :) Miałam kiedyś tę pastę z ziaji, kocham ziaję ale na razie mam inne pasty do wypróbowania :D uwielbiam maseczki w płachcie! tych nie próbowałam, ale kupiłam ostatnio magazyn zwierciadło i tam są dwie maseczki jako dodatki :) często jestem w lidlu i nigdy nie widziałam takiego suchego szamponu, ale mój lidl jest malutki, pewnie dlatego :) Ja kupuję ten z cien. Miała kiedyś to dezodoro z garniera, ale jestem fanką kulek :) resztę znam- ze słyszenia :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo lubię wpisy-denka, bo są takie konkretne!

    Przypomniałaś mi o tej paście z Ziaji. Kiedyś jej używałam, później przestałam, ale kondycja mojej skóry nie jest zbyt dobra i może to znak, że czas do niej wrócić, bo oczyszcza faktycznie skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  30. No właśnie ztymi kosmetykami z Avonu to tak różnie bywa.... Ciekawi mnie za to szampon micelarny firmy Nivea- chętnie przetestuję na sobie. Maseczki koreańskie w płachtach uwielbiam :-D Marke Ziaja tez sobie cenię :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Z tych wszystkich produktów, używałam jedynie płynu micelarnego od Garnier, ale u mnie akurat średnio się sprawdza. Pasta z Ziaji bardzo mnie ciekawi, ale mam inny typ cery, więc raczej po nią nie sięgnę.
    nicolestraveljournal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Z kosmetyków, które wymieniłaś miałam tylko płyn miceralny z Garniera, na początku dobrze się sprawdzał ale potem moja skóra się zbuntowała i niestety mnie za mocno wysuszał, więc z niego zrezygnowałam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Łooo ! Spore denko! :) Ja znam pastę z ziaji i używam jej dość długo - bo robię to nieregularnie, ale gdy mam ochotę na mocne oczyszczenie, to po nią sięgam. :) Szkoda, że maseczka z glinką się u Ciebie nie sprawdziła. ;/ U mnie spisała się super! Znam jeszcze chusteczki Facelle - potwierdzam, że są super delikatne i świetne na "kryzysowe sytuacje" :)
    Muszę gdzieś dorwać maseczki A'pieu bo bardzo mnie kuszą. :D

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja mam takie braki w kosmetycznej wiedzy ostatnio, że nie kojarzę żadnego produktu! Chyba czas to zmienić. Strasznie podobają mi się te opakowania w kształcie kartoników mleka - urocze!

    OdpowiedzUsuń
  35. Uwielbiam pastę oczyszczającą z Ziai, super oczyszcza i odświeża skórę. Aktualnie zużywam 3 albo 4 opakowanie i nie mam w planach nawet zamienić jej na nic innego :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo ciekawią mnie te koreańskie maseczki:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zawsze podziwiam jak blogerki kosmetyczne potrafią dawać tyle produktów w ciągu jednego miesiąca. Ja także nie potrafiłabym się tak rozdrabniać :D
    Podoba mi się ten świąteczny nastrój :)
    Ten 2 i 3 produkt do pielęgnacji twarzy bardzo mnie zainteresował. Szkoda natomiast, że ten Avon Cię wysusza.
    Kartoniki od mleka przeurocze! :3
    Lubię perfumy z Oriflame :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Do maseczek Ziaja wracam od lat, nie mam chyba swojej ulubionej:) Co do masek w placie - A'pieu uwielbia za zapachy i dzialanie:) Polecam bananowa:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Te maseczki z A'Pieu są bardzo przyjemne, reszty nie znam niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  40. Kocham maseczki z 7Heaven <3
    A Garniera używam ale fioletowego i też jest cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Gruszkowy Dove jest świetny! Pięknie pachnie i skóra jest świetna :) szary peeling z ziajki jest również super. Reszta? do sprawdzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Uwielbiam ten płyn micelarny od Garniera. Do żadnego kosmetyku się tak nie przywiązałam jak do tego :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Bardzo duże denko, ja nigdy nie mam tyle cierpliwości żeby zebrać całą partię i wyrzucam wszystko zaraz po zużyciu :D
    Znam i lubię szampony z Nivea i O'Herbal, przypomniałaś mi też o paście z Ziaji którą kiedyś miałam i lubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  44. ojej, cóż to za kolekcja!! :) ogromna!
    ja przestawiłam się na minimalizm, używam własnoręcznie wykonanych kosmetyków na bazie olejów :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Czyżbym w końcu znalazła dobry suchy szampon, który nie kosztuje miliona monet? Muszę wybrać się do Lilda w ciągu najbliższych dni. :D

    OdpowiedzUsuń
  46. Ziaja - Liście Manuka - pasta zapisana na mojej liście. Ja również zawiodłam się na wielu kosmetykach i wciąż szukam tego, który poradzi sobie z moją cerą. Skoro u Ciebie się sprawdziło, sprawdzę i u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Chętnie wypróbuję szampon Nivea :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Uwielbima te maseczki Apieu są genialne!

    OdpowiedzUsuń

A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Podziel się ze mną swoją opinią, a nie linkami do Twojego bloga. Jeśli będę chciała, sama tam trafię.