sierpnia 15, 2018

Ludzie listy piszą, piszę i ja

Już kiedyś mimochodem wspominałam, że od kilku dobrych lat wymieniam się listami. Tradycyjna korespondencja jest tak naprawdę istotnym elementem mojej codzienności, bo chociaż nie piszę listów codziennie, bardzo lubię to robić. Uwielbiam spędzać czas sklejając koperty, dobierając naklejki, czy graficzne dodatki do papeterii. Staram się, by odbiorca już na pierwszy rzut oka mógł pomyśleć "wow". Oczywiście najważniejsza jest treść, w którą wkładam dużo czasu i jeszcze więcej serca. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam, jak to się u mnie zaczęło, dlaczego zdecydowałam się na taką listowną wymianę, skąd czerpię pomysły na ciekawe koperty, ilu mam korespondentów, i jakie dziwne przypadki stanęły na mojej listownej karierze. Zapraszam.



Jak to się zaczęło

Pamiętam jak dziś, kiedy napisałam w komentarzu na blogu jednej z dziewczyn, czy nie chciałaby pisać ze mną listów. Właściwie nie wiem co mnie napadło. Już jakiś czas chodziła za mną myśl, że to mogłaby być fajna przygoda, ale nie brałam tego na poważnie. Dziewczynę z bloga kojarzyłam już dobrze, bo regularnie czytałyśmy swoje wpisy, zatem nie byłyśmy sobie całkowicie obce. Wtedy tak z głupa zapytałam i wcale nie liczyłam na twierdzącą odpowiedź, ale ona się zgodziła! To było jakieś pięć lat temu, my wymieniamy listy po dziś dzień, a nawet raz udało nam się spotkać na żywo.
Później oczywiście dołączyło kilka innych korespondentek. Szukałam dziewczyn na blogach, bo inne rozwiązania nie przychodziły mi do głowy. Nie wiedziałam wówczas, że na fb są grupy, gdzie każdy może dodać swoje ogłoszenie "Szukam bratniej duszy i kilka słów o mnie". W końcu stanęło na czterech dziewczynach, z którymi z różną częstotliwością pisałyśmy do siebie. Raz bywało lepiej, raz gorzej. Zdarzały nam się długie przerwy, bywały listy z kilkoma pustymi zdaniami, a teraz nawet niektóre z nich mnie już nie pamiętają. 

Dlaczego listy

Już i tak wystarczająco dużo czasu spędzam przed komputerem. Blog, pisanie opowiadania - to wszystko wymaga czasu, a niestety zdrowie nie zawsze pozwala na całodniowe siedzenie i wpatrywanie się w ekran. Pisanie maili byłoby dla mnie kolejną czynnością, poprzez którą ciężej byłoby mi oderwać się od laptopa. Oczywiście maile również piszę, ale to jednak tradycyjna korespondencja mnie urzekła i całkowicie pochłonęła. Może dlatego, że dzięki niej mam okazję wykazać się plastycznymi zdolnościami i kreatywnością?  Może dlatego, że kolorowy list zaadresowany wyłącznie do mnie to każdorazowo ogromna i niepohamowana radość! Może dlatego, że uwielbiam odpowiadać na zapisane na papierze zdania i naklejać znaczek w prawym górnym rogu, sprawiając tym samym przyjemność innym osobom.

Gdzie szukać chętnych

Miałam taki okres, że cierpiałam na zbyt dużo wolnego czasu. To było dwa lata temu, kiedy mój ukochany wyjechał na wakacje za granicę, a ja musiałam zostać w domu. Czytanie książek i oglądanie filmów nie pomagało zagłuszyć tęsknoty. Stwierdziłam więc, że poszukam nowych korespondentów, by chociaż na chwilę oderwać się od codzienności. Znalazłam wtedy kilka grup na Facebooku, gdzie można było dodać ogłoszenie. Jakże byłam mile zaskoczona, kiedy pod moim wpisem zgłosiło się ponad trzydziestu chętnych! Nie byłam wówczas w stanie komukolwiek odmówić, jakoś poselekcjonować i wybrać tylko kilka osób. Wysłałam listy do wszystkich i to był wielki błąd! O czym zaraz opowiem.

Grupy na Facebooku:

klik
Również na Instagramie można znaleźć od groma profili, na których różni ludzie z różnych stron świata dodają swoje ogłoszenia. Mnie co prawda interesują głównie polskie korespondentki, dlatego jestem wierna profilowi "Listy Tradycyjne". Poza ogłoszeniami, można również znaleźć tam ciekawe akcje wysyłkowe, które polegają na nadaniu pojedynczej pocztówki, bądź kartki z życzeniami dla całkowicie nieznanej osoby. 

Dla przykładu miałam tę przyjemność wziąć udział w akcji urodzinowej dla dziewczyny, której dotąd nie znałam - Marleny. Organizatorki zdradziły nam co nieco o jej osobie, a ja miałam za zadanie naskrobać parę miłych słów. Zebrane życzenia zostały wydrukowane i podarowane Marlenie w formie książki. Prezent moim zdaniem genialny :)  


Moje dziwne przypadki - na co nie dać się złapać

Cóż, jak możecie się domyślać nawet wysyłanie listów ma swoje wady i zalety. Nie będę już narzekać na nieudolność Poczty Polskiej, chociaż mogłabym, bo ilość zaginionych listów wciąż rośnie, podobnie jak ceny znaczków. Nie wiem, co oni tam robią z tymi listami, ale niech będzie usprawiedliwieniem, że przy takiej ilości niewielkich kopert zawsze coś może pójść nie tak... 


Bardziej chciałabym się skupić jednak na ludziach, którzy są przecież różni. Jedni zgłaszają się na ochotnika, żeby pisać listy, ale pod warunkiem, że ja napiszę pierwsza. Ok, zgadzam się, po czym w ogóle nie dostaję odpowiedzi. Kiedy kieruję do nich zapytanie, czy list doszedł, odpowiadają twierdząco i zapewniają, że wkrótce odpiszą, po czym to jednak nigdy nie następuje lub okazuje się, że już dawno ci ludzie zniknęli z wszelkich mediów społecznościowych i za nic w świecie nie można się z nimi skontaktować, bądź tylko ja nie mogę. To taki najpopularniejszy przypadek. Innym jest wywieranie na mnie poczucia winy, kiedy na przykład ktoś kieruje do mnie zapytanie odnośnie korespondenci, otwarcie piszę, że w najbliższym czasie nie będę w stanie niczego wysłać, ponieważ mam dużo pracy, jestem na wakacjach itd., ten ktoś nagle się bulwersuje i obraża, że dlaczego on ma pisać pierwszy?! To po co w ogóle piszę listy, skoro nie mam czasu?! Inaczej to nieco wygląda w przypadku ludzi ciągle zapracowanych.
      Ktoś: - Napiszesz? Bo ja mam teraz sesje i muszę się uczyć.
      Ja : - Ok, nie ma sprawy.
   Ktoś : - Słuchaj, teraz nie odpiszę, bo znalazłam pracę/ wyjeżdżam na wakacje/ w przyszły weekend mam imprezę urodzinową. Nadrobię, jak tylko będę mogła.
      Ja: - Spoko.
      Ktoś: - Słuchaj, kolejna sesja. Weź ty może napisz, co u Ciebie słychać.
      Ja: - Nie no okkej, ja przecież zawsze mam czas.

Kłamstwa? O tak! Pytam: 
     - Co z listem? 
     - Już wysłany, nie doszedł?
     - Nie, ale będę czekać.
     .
     .
     .
Po miesiącu/ pół roku/ bądź roku.
    - Ojej, leżał na dnie szuflady! Zapomniałam odpisać.

Najbardziej jednak nie toleruję, kiedy ktoś znika bez wcześniejszego wyjaśnienia, a takich przypadków jest mnóstwo. 80% moich korespondentów po prostu nie odpisało i ma daleko w poważaniu, że przecież list, który otrzymał też napisał człowiek i poświecił mu swój czas. Skoro nie chcę już wymieniać listów, to pofatygowałabym się, żeby nawet napisać maila, cokolwiek z informacją o tym, że sory, ale już mi się nie chce. Po sprawie.

O czym pisać

To pytanie stawia sobie chyba każdy na początku takiej listownej przygody. Czy będziemy mięli o czym rozmawiać? Co jeśli mój korespondent interesuje się całkowicie czymś innym, niżeli ja? A jeśli nie będziemy umieli znaleźć wspólnego języka? 

Hmm... Z perspektywy doświadczeń, moja odpowiedź na to pytanie brzmi "Pisać nie tylko o sobie"  Z doświadczenia wiem, że zdarzają tacy, co niezbyt chętnie odnoszą się do tego, co ja napisałam w ostatniej wiadomości, a zamiast tego relacjonują swoje ciekawe życie. Pal sześć, gdyby to były jednorazowe przypadki, ale są takie osoby, którym zdarza się to notorycznie. W ogóle nie biorą pod uwagę mojego zdania. Piszą tylko i wyłącznie o sobie, jakby prowadziły pamiętnik. Z takimi narcyzami dałam sobie spokój. 

List to przede wszystkim rozmowa dwojga osób. Relacjonowanie, opowiadanie, streszczanie, ale też branie pod uwagę swojego rozmówcy. 
Inne hobby? - Super, może dowiem się czegoś nowego! Byłaś w Paryżu? - Jak tam jest? Grasz na instrumencie? - Wow, ja jedynie słucham starych zespołów.
Na tym polega rozmowa i z takim podejściem można się dogadać z każdym. 


Gdzie szukać inspiracji? 

Nigdy nie byłam zwolenniczką zwykłych, białych kopert ani też kartek wydartych z zeszytu. Stawiam dużą wagę na estetykę listu. Lubię, kiedy wygląda ładnie i schludnie oraz kiedy trafia w gust odbiorcy. Póki nie zagłębiłam się w temat tradycyjnej korespondencji, nie wiedziałam nawet, że tyle inspiracji i prostych rozwiązań jest nam podsuwanych pod nos. Początkowo sama robiłam koperty, np. ze starych komiksów mojego taty. Wycinałam kwiatki z gazet i naklejałam na kartki z bloku, które służyły mi za papier listowny. Z czasem odkryłam fajną technikę postarzania papieru za pomocą kawy. Do tej pory zresztą tak robię, bo styl vintage jest mi bardzo bliski.

Jeśli jednak poszperać po internecie, można znaleźć wiele ciekawych stron z gotowymi szablonami kopert oraz papeterii gotowych do wydrukowania.

To by było na tyle. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, piszcie śmiało w komentarzach.
W brew pozorom listowna korespondencja nie wymiera. Jest mnóstwo ludzi, którzy z pasji i zamiłowania, poświęcają czas, przelewając słowa na papier.
Dla mnie to wspaniała forma relaksu i nawiązywania znajomości, a nawet przyjaźni z ludźmi z całej Polski. Może skusisz się i Ty?

65 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa historia z Twoim pisaniem listów ☺
    Ja mam tak paskudny charakter pisma że nikt by się nie doczytał mojego listu 😊
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa forma kontaktu. Zastanawiam się, kiedy ostatni raz pisałam list i nie pamiętam:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie raz myślałam, że chciałbym z kimś wymieniać się tradycyjną korespondencją. Nawet nie wiedziałam gdzie takich osób szukać. Dzięki za profil na Insta. Możliwe, że skorzystam. Musze trochę popracować nad charakterem pisma, bo ostatnio tak bazgrolę, że adresat mógłby się wystraszyć :P Jednak myślę , ze warto w dobie krótkich wiadomości tekstowych dzielenie się z kimś dłuższymi treściami jest wręcz magiczne. O ile trafiasz na dobre osoby oczywiście ;p a c się dzieje z poczta polską to ja już nawet nie chcę mówić, bo ostatnio mi nieźle dawała popalić -.-

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli z pisaniem listów w grupach jest podobnie jak z blogowaniem. jedno i drugie ma wady i zalety. Piszemy i wysyłamy coraz mniej kartek i listów, bo czasem nawet znaczek trudno kupić, trzeba stać w kolejce. Pomysł fajny na ćwiczenia stylistyczne i podtrzymywanie znajomości:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Listy mają jednak w sobie to ,,coś"... Ja uwielbiam dostawać pocztówki i sama też staram się je wysyłać, kiedy tylko mam taką możliwość. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. byłam kiedyś w blogerskiej akcji, gdzie pisaliśmy do siebie listy ^^
    dorey-doorey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłem fanem odręcznego pisania listów. Zresztą inna opcja nie wchodziła w rachubę, nikt wtedy nawet nie myślał, że będzie net. Mój rekord – dziesięć lat korespondencji z jedną osobą. Fajnie było czekać na listonosza a raczej zaglądać do skrzynki na listy. A całe rodzeństwo w zdenerwowaniu czekało, czy dam im poczytać... czasami, choć bardzo rzadko pozwalałem, gdy nie było osobistych zwierzeń.

    Dziś nie wiem, czy bym się skusił. Wprawdzie mail nie pachnie, nie szeleści jak papier, ale wszystko inne jest takie samo. I nie ma wątpliwości, czy ktoś wysłał, czy nie. Tu też mam sporo doświadczenia, choć w przewadze niezbyt przyjemne. Ja to składam na karb słomianego zapału. Trzeba trafić na kogoś, kto naprawdę lubi czytać i pisać, a to nie zawsze idzie w parze. Często też jest tak, że im bardziej się w takiej osobistej korespondencji otwierasz, tym łatwiej o rozczarowania.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja także lubię pisać listy ale nie mam do kogo bo teraz to rzadkość niestety.. Wszyscy wolą kontaktować się przez fb czy insta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest to szybka forma wymiany informacji :) Listy natomiast wymagają czasu...

      Usuń
  9. Oh przypomniały mi się czasy, kiedy ja też pisałam listy. Nie robiłam ich ręcznie, ale spędzałam godziny, wybierając chociaż papeterię. Pamiętam, że jedna koleżanka uwielbiała konie, druga natomiast chabry. Miałam masę różnych wzorów papeterii, aby się szybko nie powtarzały. Teraz nie wiem, czy znalazłabym czas na pisanie listów. Choć byłaby to na pewno miła odmiana niż tylko Facebook.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy pomysł:) I tradycja pisania listów nie zaniknie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytając ten wpis przypomniało mi się, jak byłam w związku chłopakiem, a on będąc ze mną napisał list do byłej że ją kocha i aby wróciła do niego...potem wszystkiego się dowiedziałam a on się przyznał. Dlatego z listami mam negatywne wspomnienie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro :( Jakby nie było, chłopak zdecydował się na bardzo romantyczny gest, szkoda tylko, że Ty musiałaś na tym ucierpieć.

      Usuń
  12. Zawsze lubiłam pisać listy, ale tylko do bliskich mi osób, które z jakiegoś powodu były daleko. Nawet czasem mi tego brakuje, ale gdy pomyślę, że zamiast napisać maila miałabym wysłać przyjaciółkom list, który dojdzie po tygodniu, to wybieram maila ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! Fajna sprawa! Napisałam w swoim życiu tylko kilka listów. A jeszcze mniej dostałam w odpowiedzi. Podobało mi się pisanie listów, bo lubię pisać do dzisiaj, ale to się przekłada w ostatnim czasie na pisanie w Internecie. Może kiedyś się skuszę na taką akcję jak miałaś z Marleną, bo to w sumie fajna sprawa, tak sprawić komuś nieznajomemu przyjemność w ważnym dla niego dniu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawy post! Też kiedyś pisałam listy i pamiętam jaką radość każdy z nich mi sprawiał. Teraz już od wielu lat żadnego nie napisałam, bo już naprawdę mało osób jeszcze to robi,a szkoda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zdziwiłabyś się jak wiele osób pisze listy :) Polecam zajrzeć na te grupy, można się bardzo mile zaskoczyć!

      Usuń
  15. Jaki cudowny post- ghdy byłam młodsza dużo chetniej pisałam listy, które niejednokrotnie były jedyną forma kontaktu. Ma to absolutnie swój niepowtarzalny urok i klimat. W dobie komputerów niestety powoli ta piękna tradycja zanika, dlategho super,że powstaja strony dzieki którym ludzie moga sie tymi listami wymieniać. A ze swojej strony dodam,ze gdyby nie listy moja mama nigdy nie poznałaby mojego taty- poznali sie dzieki listom, które moja mam pisała do jego siostry ( mojej obecnej cioci) :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubiłam od zawsze pisać listy.
    Teraz wysyłam już tylko pocztówki, bo choroba stawów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. To prawda listy sprawiają ogromną radość, samo czekanie na odpowiedź (o ile nie ciągnie się latami) jest przyjemnością :)
    Super,że czerpiesz z tego radość i szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pisanie listów wydaje się ciekawe, ale coś czuję, że nie jest to coś stworzonego dla mnie, prędzej zdecydowałabym się na postcrossing, o którym już myślałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisanie listów ma w sobie magię, ale moim zdaniem ma sens tylko, kiedy mamy z kimś kontakt jedynie w ten sposób. Jeśli możemy do owej osoby tak po prostu napisać przez sieć sporo z tego uroku znika, przynajmniej moim zdaniem. :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Tradycyjne pisanie listów to bardzo fajna sprawa i ciekawe doświadczenie. W dzisiejszych czasach to już niestety rzadkość, ale fajnie, że są jeszcze takie osoby, które są chętne na wymianę listów.
    Pozdrawiam.
    www.tipsforyoungers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ciekawa pasja. Ta ekscytacja związana z otwieraniem koperty - skądś to znam. Mam całą skrzynię listów, od koleżanek ze szpitala, znajomych poznanych przez pewną gazetę młodzieżową - kiedyś zdecydowałam się opublikować swój adres w Popcornie,oraz chociażby od faceta poznanego na Allegro :) Wszędzie da się złapać jakieś znajomości. Teraz już z nikim nie koresponduję, ale trochę za tym tęsknię.

    OdpowiedzUsuń
  22. Niestety mało kto w dzisiejszych czasach piesze listy. Przyznam się szczerze, że ja do tej pory też tego nie robiłam, ale zaciekawiłam się tym tematem. Wspaniale, że są jeszcze ludzie, którzy to kontynuują i czerpią z tego radość :)
    Pozdrawiam cieplutko!
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawe...kiedyś wymieniałam sporo listów z koleżankami, to te czasy, kiedy o mailach nikt nie słyszał. Nie wiem, czy chciałabym pisać z obcą osobą, z jakąś zapoznaną na blogu, tak jak Ty może tak, ale z całkiem obcą z grupy chyba nie...a te nieprzyjemne sytuacje...tylko potwierdzają, że to nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  24. Czasem można natkną się na książki zawierające czyjeś listy, szczególnie ciekawe mogą być korespondencyjne relacje literatów, malarzy, muzyków. Można znaleźć też pewną dozę inspiracji. Ogólnie mówiąc wydaje mi się, że jeśli są osoby zainteresowane taką formą wymiany informacji, to listy nadal będą wysyłane. :)

    Fakt, te czołgi narobiły najpierw taki hałas, że nie wiedziałem o co chodzi, jednak jak były blisko już wręcz zachwycały.

    Na razie widziałem tylko samoloty w czasie tego typu parad i raz balony w Krośnie, równie ciekawe i dość rzadko spotykane zjawisko.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Listy, listy, listy! Przez jakiś czas miałam hopla na punkcie pocztówek. Teraz zaraziłaś mnie listami. Gdyby tylko moja estetyka się poprawiła... pozaglądam na polecane przez ciebie strony!

    OdpowiedzUsuń
  26. (Mój komentarz się niestety nie zmieścił, więc go podzielę. Czytaj proszę jako całość:))

    O matko, ja nie wiedziałam, że ludzie jeszcze naprawdę to robią! Dziękuję za ten wpis, aż łezka w oku mi się zakręciła, gdy go przeczytałam. Kiedyś również pisałam listy do całkiem obcych osób! <3 Z tym, że wyglądało to chyba inaczej (lepiej?) niż w korespondencji listowej, która ma swój początek w grupie na Facebooku, co opisałaś.

    W zasadzie za wyjątkiem jednej koleżanki (córki szkolnej koleżanki mojej mamy, którą widziałam raptem kilka razy w życiu), wszyscy moi korespondenci byli mi zupełnie obcy. Nie było wtedy internetu, a kontakt do tych osób brałam głównie z gazet. Sama nie miałam odwagi wysłać swojego zdjęcia do działu z ogłoszeniami, by zachęcić ludzi do pisania do mnie. Nie miałam natomiast absolutnie problemu, by pisać do tych osób, które się tam ogłaszały:) Zazwyczaj wybierałam kilka osób, głównie tych, którzy mieli chociaż jedno jakieś wspólne zainteresowanie, nawet jeśli brzmiało ono tylko: "Lubię zwierzęta". Pamiętam, że zadawałam mnóstwo pytań, bo chciałam dowiedzieć się o takiej osobie jak najwięcej, w stylu: "Jakie zwierzęta masz? Czy lubisz odwiedzać zoo? Ja mam psa i żółwia, ale marzę, by zobaczyć na żywo zebrę". Była w tym jakaś magia, której dziś w erze social media niemal już nie ma i której dziś mi brakuje, co uświadomił mi dopiero Twój wpis! Pamiętam, że wysyłając te listy, nie liczyłam wtedy, że ktokolwiek mi odpisze i oczywiście nie na wszystkie dostawałam odpowiedź. Jednak gdy przyszedł pierwszy list, pierwsza odpowiedź, od całkowicie obcej osoby, która postanowiła poświęcić swój czas, by odpisać na mój list... Nie zapomnę nigdy tego ciepłego uczucia na sercu, że gdzieś tam, na drugim końcu Polski, jest człowiek, który napisał kilka słów tylko do mnie:) Do dziś pamiętam imiona i nazwiska tych osób, które wtedy odpisały i z którymi korespondowałam przez dość długi czas! Co było wtedy lepsze? Na pewno nie było tej roszczeniowej postawy. Ale może to dlatego, że nie było jak się poza listem skontaktować, bo nie było internetu? Pewnego dnia odpowiedzi od moich korespondentów po prostu nie nadeszły, mieli swoje życie, swoje sprawy... Trochę było mi przykro, bo kontakt z nimi był dla mnie ważny (długo potem jeszcze o nich myślałam, co u nich słychać, co robią teraz, itd.) ale nawet gdybym miała taką możliwość, nie przyszłoby mi do głowy, żeby rzucać w nich swoimi roszczeniami, że jakim prawem nie odpisali na mój list. Kolejna różnica - ludzie wtedy lepiej słuchali. Dziś wiele osób słuchać po prostu nie potrafi, tak jak piszesz szukają tylko osób, którym mogą poopowiadać o sobie, pochwalić się, podnieść swoją samoocenę (mi osobiście byłoby wstyd wysłać komuś taki chłam, mój list zawsze składał się z odpowiedzi na niemal każde adresowane do mnie zdanie). Podniesienia samooceny szukają też pewnie Ci, którzy chcą otrzymywać listy, ale niekoniecznie na nie odpisywać. To smutne.

    OdpowiedzUsuń
  27. Najfajniejsze w pisaniu listów było dla mnie to, że obcy człowiek z drugiego końca Polski dzielił się ze mną swoim życiem. Za każdym razem, gdy przyszedł list, stawałam jak wryta przed skrzynką i czytałam od razu, na miejscu, bo nie mogłam się doczekać tego, czego tym razem się dowiem, co u mojego listowego znajomego słychać, co robi teraz. Poznawanie życia innych ludzi to była dla mnie największa przyjemność:) A drugą fajną rzeczą było to, gdy siadałam przy swoim biurku, wyciągając z niego mój komplet ozdobnych papeterii (miałam ich naprawdę całą kolekcję) i gdy już w końcu się zdecydowałam, na którym papierze napiszę tym razem, rozkładałam obok list od mojego korespondenta (żeby czytać raz jeszcze i bezpośrednio odpowiadać na każde zdanie, dokładnie w kolejności, w której mój rozmówca je pisał) i oddawałam się całkiem pisaniu, przywiązując wagę do każdej literki tak bardzo, jakby moje pismo miało startować w konkursie na najpiękniejszą kaligrafię:D Wieczorem oznajmiałam rodzicom, że gdy ja jutro będę na lekcjach, mają przed pracą jeszcze z samego rana wysłać mój list, bo mój korespondent czeka. Był taki czas, gdy trzymali już dla mnie zapasowe znaczki w barku, wówczas przekazywałam im już list ze znaczkiem. Gdy miałam szkołę na późniejszą godzinę i miałam czas rano, sama stawiałam się na poczcie i wrzucałam list do skrzynki. List musiał być koniecznie wysłany w mieście, bo tak szybciej dochodził do korespondenta - w mojej wsi była skrzynka nadawcza, ale obawiałam się, że zanim listonosz zabierze z niej listy, minie sto lat.

    To był najpiękniejszy czas w moim życiu! Studia były już tym czasem, gdy istniały tylko social media i niby każdy mógł się ze sobą skontaktować 24/7, a jednak mimo tego paradoksalnie jeszcze nigdy ludzie nie byli tak samotni:(

    Bardzo chętnie wróciłabym do pisania listów. Trochę się jednak obawiam, że nie trafię na nikogo, kto potrafi korespondować, że nie będzie o czym rozmawiać... Pewnie trafiłabym na wspomnianych w poście narcyzów, albo z racji tego, że nie mam problemów, by pisać pierwsza, spotkałabym kogoś, kto się zgłosił na FB do korespondowania tylko dla beki, a mój list wylądowałby na Youtube z prześmiewczym komentarzem... Ludzie dziś mają różne pomysły:/

    Z iloma osobami teraz prowadzisz stałą korespondencję? Ile listów wysyłasz np. w miesiącu? Jak często Poczcie Polskiej zdarza się je gubić?:/ Kiedyś nie było to takim problemem, wysyłało się list najtańszą formą i nikt się nawet nie martwił, że nie dojdzie... Dziś już bym chyba nie wysłała bez poleconego - bałabym się, że sprawiłabym komuś przykrość, że nie odpisałam, podczas gdy zawiniła poczta. No chyba, że miałabym możliwość innego kontaktu z taką osobą, poza listem, by ją poinformować, że list poszedł:)

    Pozdrawiam serdecznie! :)
    Tov

    PS. Jeszcze raz to powtórzę, super post! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie! Cóż, przyznam, że z tą pocztą to aż tak tragicznie nie ma ;) Owszem, zdarza im się gubić listy, ale nie jest to rutynowe. Poza tym ja regularnie kontaktuje się z dziewczynami na Fb i dajemy sobie znać, że list wysłany i że przyszedł, także to ułatwia sprawę. Nie trzeba też wysyłać poleconym, zwykły znaczek wystarczy.

      Stałą korespondencję prowadzę z około dziesięcioma osobami. Aktualnie nie jestem w stanie podać dokładnej liczby, ile listów miesięcznie wysyłam, bo z tym bywa różnie. Czasem wyślę 5, a czasem żadnego... Wszystko też zależy od tego, jak szybko dziewczyny mi odpisują, ale co do tego nie mam wielkich wymagań, bo sama również nie spinam się z odpisywaniem. Wychodzę z założenia, że to ma być dla mnie przyjemność, a nie żmudny obowiązek, więc sięgam po pióro, jak faktycznie mam coś do napisania :)

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź! <3 Faktycznie, jeśli masz kontakt na Fb, to bardzo ułatwia sprawę i nie trzeba się martwić, by wysyłać poleconym.

      Zapytałam o tą liczbę, bo jak przeczytałam, że postanowiłaś napisać do wszystkich bez żadnej selekcji, to ciężko mi było oszacować, ile tych osób się uzbierało tak na stałe, skoro nagle miałaś ponad 30 nowych chętnych:) Ale 10 to faktycznie nie jakoś dużo, każdy ma czasu ile ma i przecież nie ma sensu wysyłać listu co tydzień, tylko tak jak mówisz - gdy mamy coś fajnego do powiedzenia, no i też na odpowiedź się trochę czeka:)

      Myślę, że te kilka listów raz na jakiś czas spokojnie dałabym radę wysłać pomimo tego, że żyję wciąż w biegu, a jest to jednak kolejna przyjemna rzecz w życiu. Rzecz, która czyni to życie bogatszym w pewien sposób:) Myślę, że listy są dużo lepszą formą spędzania wolnego czasu niż scrollowanie Facebooka bez celu albo oglądanie 10-tego z rzędu odcinka ulubionego serialu... A przy okazji, mamy też szansę poznać drugiego człowieka bliżej i wydaje mi się to takie prawdziwsze, niż na Facebooku. Bo na Facebooku nie napiszemy przecież do obcego człowieka: "Hej, chcesz ze mną pisać/dasz się poznać?" :D Od razu zostalibyśmy zakwalifikowani do kategorii "dziwak roku" haha:D

      Dalej jednak mam obawy, czy w takich grupach są tylko ludzie faktycznie szczerzy i uczciwi, którzy naprawdę chcą korespondować, czy także jakieś indywidualne jednostki chcące się ponabijać. Jakby nie było, pisząc list, zostawiamy swój adres do korespondencji na odwrocie, żeby ktoś odpisał. Przypomina mi się sytuacja pani Hymer Jadwigi, o której tak było głośno z powodu udostępnionego nagrania w sieci i która zaczęła dostawać masowo kartki od fanów z całej Polski... Ale tych obaw raczej nie da się uniknąć, a jak nie zaryzykujemy, to chyba sporo stracimy:)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. A co do listów to przyznam szczerze, że z tej trzydziestki (z grypy na FB) nie ostał się prawie nikt. Może 2/3 osoby, ale też głowy nie dam. Teraz już nie szukałabym tam nowych korespondentów. Wolę porozglądać się po blogach, zainteresować kogoś tematem, wymienić wspólnie kilka wiadomości, by później nie było wspólnych rozczarowań :) Ostatnio tak właśnie jedna blogerka zdecydowała się wymieniać ze mną listy. Obie brałyśmy udział w wymianie książkowej. Akurat tak mi się fajnie trafiło, że organizatorka wymiany przydzieliła mi przesympatyczną dziewczynę, której miałam wysłać książkę, a ona miała wysłać mi swoją. W paczce dołączyłam jej list, opowiedziałam co nieco o sobie i o książkach, które uwielbiam czytać. No i się zaczęło :) Dziewczyna mi odpisała i teraz mam nadzieję, będziemy wymieniać się listami regularnie :) Jeśli kiedyś poważnie chciałabyś poszukać kogoś do pisania, to polecam zajrzeć na Instagrama, chociażby na profil "Listy Tradycyjne". Ogłasza się tam naprawdę wielu ludzi, co podchodzą serio do tematu i również szukają bratniej duszy :) Hej, a może chciałabyś napisać do mnie? :)

      Usuń
    4. Ojejku, jaka fantastyczna historia! Nigdy nie wiemy, kiedy i gdzie spotkamy kogoś, z kim będziemy utrzymywać kontakt już na stałe i ta sytuacja jest tego doskonałym przykładem! To jest chyba najfajniejsze. I w odróżnieniu od poznawania ludzi na social media, na pewno jest to trwalsze. W zasadzie to nie znam nikogo, kto by poznał bliską osobę przez social media (paradoks xD).

      Wiesz co Ci powiem tak szczerze? Jak tylko przeczytałam pytanie na końcu, mój pierwszy odruch był taki, że zaczęłam szukać na Allegro, czy są jeszcze w sprzedaży papeterie! :D Ostatecznie nie znalazłam jakiegoś zadziwiającego mnie wzoru, więc może... zrobię własną i wydrukuję? Zobaczę:) Spodziewaj się maila ode mnie w tej sprawie:)

      Usuń
  28. Kiedyś myślałam o tym, żeby zacząć pisać takie listy, jednak jakoś nigdy nie doszło to do skutku :D Ale dzisiaj mnie zainspirowałaś i chyba zacznę!

    OdpowiedzUsuń
  29. Chyba nie potrafiłabym sobie od tak pisać listów z kimś obcym. Wydaje mi się to być ździebko wymuszone, aczkolwiek wiem, że takie być nie musi. Listy zdarzało mi się pisać do chłopaka, który mieszka kawałek drogi ode mnie i to na prawdę ma wtedy sens i jest miłym gestem bardzo. Jednak no żeby szukać kogoś tylko po to, żeby się wymieniać korespondencją tradycyjną? No dla mnie nie :) Ale rozumiem, że to ciekawe doświadczenie, bo wszystko, co tradycyjne powoli wymiera i sama widzę po sobie, że chciałabym te tradycje w różnych dziedzinach życia pielęgnować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z doświadczenia wiem, że czasem łatwiej jest pisać/wygadać się komuś obcemu, kto jest niezaangażowany i realnym okiem spojrzy na sytuację :) Zresztą można to traktować, jak swego rodzaju sposób poznawania nowych osób. Z czasem relacja potrafi zmienić się w przyjaźń, uwierz :)

      Usuń
    2. Ja w to absolutnie nie wątpię, jednak no nie umiałabym się sama do tego przekonać. Zdecydowanie wolę rozmawiać ze znajomymi, rodziną, niż kimś całkiem obcym. Po prostu od człowieka zależy. Ja, żebym mogła się przed kimś otworzyć muszę go najpierw dobrze poznać. Rozumiem natomiast, że komuś to może odpowiadać i fajnie :)

      Usuń
  30. Ciekawa historia :) pierwszy raz słyszę o pisaniu listów do obcych osób :) to na pewno irytujące gdy ktoś pisze tylko o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Listy papiero to listy. Choć rzadko obecnie się piszę. Ale z listami to jak z książkami. osobiście nie wyobrażam sobie czytać książki z komputera. Ja musze ją mieć, dotknąć :p

    OdpowiedzUsuń
  32. Takie pisanie listów ma swoje plusy, ale ja nie wiem czy bym mogła pisać do zupełnie obcych osób. Chciałabym chociaż trochę te osoby znać, chociażby wirtualnie. Ja wysyłam tylko na święta. Nie wiem, czy miałabym czas na wysyłanie większej ilości listów :) Ale pomysł i hobby jak najbardziej na plus! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Sama jakiś czas temu nawet chciałam się wymieniać listami, ale bałabym się tego że kogoś rozczaruję właśnie tym, że mogę zapomnieć, albo nie będę wiedziała jak zacząć :D Listy tradycyjne to świetna sprawa! Dla mnie są magiczne, są takim przeniesieniem do przeszłości, posmakowaniem tego jak kiedyś inni się komunikowali. Bo przecież teraz każdy ma telefon, a jak sama napisałaś, jak list przychodzi do Ciebie zaadresowany, to jest z tego radość i ekscytacja. To nie to samo co naciśnięcie ikonki Enter, gdy chcemy coś wysłać. Listy są namacalne, mogą być super pamiątką!

    OdpowiedzUsuń
  34. Uważam, że pisanie listów to coś naprawę pięknego ponieważ każde słowo musi być przemyślane bo nie da się go wymazać tak łatwo jak tego napisanego na klawiaturze w oknie czatu. Niewątpliwie, listy mają swój urok i rzeczywiście - dobieranie papeterii, kolorowych ozdób czy nawet pisanie różnymi rodzajami czcionki może sprawić wiele radości :) No i to coś bardzo romantycznego i intymnego, przynajmniej w moim odczuciu.

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
  35. PS. Bardzo dziękuję za dodanie mojego bloga do obserwowanych! To naprawdę mega miłe <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Listy niby tak stara rzecz, a nadal bardoz fajna. Robi nam się tyle pamiątek. Jedna luźna decyzja i tyle miłych chwil. Fajnie ze taki blogger łączy ludzi. Osobiście nigdy listów nie wysyłalam, ale moze kiedyś spróbuję. Wydaje się bardzo ciekawe. Pozdrawiam cieplutko
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio pisałam tradycyjny list :D Dawno też takiego nie dostałam ;) A takie cieszą znacznie bardziej niż jakieś sms... :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Kiedyś o tym myślałam, ale patrząc na to ile w ostatnich miesiącach się u mnie dzieje, to nie miałabym czasu :/

    OdpowiedzUsuń
  39. Kurcze, ciekawa sprawa z tymi listami, można to chyba traktować jak odskocznię od komunikacji internetowej, która trochę nam już spowszedniała. Mam wrażenie, że pisząc list człowiek włoży dużo więcej serca w jego treść, niż wysyłając wiadomość na messengerze. Może sama kiedyś spróbuję? Cóż, zobaczymy, co życie przyniesie, a tym czasem życzę owocnej korespondencji! :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Super, że są jeszcze osoby które piszą listy ! To piękne, podziwiam ;)
    Ja nigdy nie miałam okazji napisać listu, ani takiego nie dostałam :( Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  41. bardzo długo miałam konto na postcrossing i bardzo dobrze to wspominam :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Trzeba przyznać, że taka tradycyjna korespondencja powoli zanika, bo została zastąpiona mediami. Rzadko kto wysyła już do siebie listy, ale fajnie, że są i takie osoby, które to podtrzymują ^^ Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie pomyślałam, że mogą wystąpić niemiłe niespodzianki w postaci braku odzewu, takie akcje przecież nie są obowiązkowe i zgłaszają się ochotnicy tylko. Nie miałabym sama czasu, jednak kiedy dostałam od czytelników listy to zawsze odpisywałam, to było najlepsze uczucie :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Też kiedyś wymieniałam listy z blogowymi koleżankami, ale było to około 4 lat temu, później większość kontaktów się urwała niestety, a dziewczyny przestały pisać blogi :< Nie miałam nigdy jednak problemów z odpisywaniem ani żeby któraś z nich się czepiała o cokolwiek.
    Co do tematów, ponieważ poznałyśmy się przez blogi zaczynałyśmy od tego i innych zainteresowań, a później szło bardzo naturalnie, np: jedna napisała coś o swoim balu maturalnym, o druga opisała studniówkę. Ale były to wszystko proste listy, na kartkach w kratkę, może nie wyrwanych z zeszytu, ale jednak ^^ Cieszę się, że jednak ogólnie pisanie listów nie umarło, ba stało się takim kreatywnym i modnym hobby :>

    OdpowiedzUsuń
  45. Ujął mnie ten post. Bardzo podoba mi się Twoje podejście. Listy... kiedyś tak dla mnie ważne. Życzę, by przynosiły Ci radość. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja bym nie potrafiła pisać listów z nieznajomymi ludźmi. Ba, nawet ze znajomymi nie zawsze umiem rozmawiać, a co dopiero przelać to wszystko na papier. Wolę wymieniać krótkie treści (sms, e-mail, itp.). Nad listem jednak trzeba się jednak bardziej wysilić. Oczywiście nie krytykuję pisania listów i fajnie, że mimo niektórych sytuacji, masz z tego frajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Pierwszy raz słyszę o takiej pasji wymieniania się listami! Jak do tej pory słyszałam tylko o pocztówkach z różnych stron świata. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że mimo XXI wieku i powszechnej technologii, chce Ci się pisać listy, robić koperty i wydawać pieniądze na znaczki. Z drugiej jednak strony takie oczekiwanie na list od kompletnie nieznanej osoby musi być ekscytujące :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Uwielbiam listy tradycyjne i żałuję, że odchodzi się od tej formy komunikacji. Nie wiedziałam, że istnieje taka grupa na facebooku, lecz na pewno to sprawdzę, zaciekawiłaś mnie mega! :D

    OdpowiedzUsuń
  49. Bardzo dawno pisałam listy. Mam zwyczaj wysyłania pocztówek jak jestem za granicą do rodziny ;)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ja listy to chyba tylko w szkole z przymusu pisałam :D

    OdpowiedzUsuń
  51. Ja nie jestem fanką listów, bo choć pisać lubię, bazgrzę niczym kura pazurem :D Ale ciekawe rady dla tych, którzy chcą zacząć. Choć ciekawi mnie, po co zgłaszają się ludzie, o których piszesz w problemach....

    OdpowiedzUsuń
  52. Powiem Ci, że wśród tego gąszczu samotności i elektronicznych zawirowań tradycyjny list to jest produkt ceniony wyżej. Bo jest inny, bo tradycyjny, bo nie można go wysłać ot tak i po 2 sekundach mieć odpowiedź. To jest sztuka i dawanie kawałka siebie.
    Mam takie same odczucia. Sprawić przyjemność, pokazać, że robię coś ładnego z myślą o tej drugiej osobie. Poświęcam swój czas, lubię to :)

    Moi korespondenci w większości odpisują regularnie. Oczywiście okres wakacyjny etc - jestem wyrozumiała i wiem, że mogą gdzieś wyjechać. Z resztą i ja jestem często w rozjazdach :/ olanie mojego pierwszego listu zdarzyło mi się 2 razy, zerwanie korespondencji też dwa. Raz ewidentnie to nie było to. Mnie było głupio napisać chłopakowi, że kompletnie jego listy nie są w moim stylu, więc mu odpisywałam na każdy. On chyba czuł podobnie, bo w pewnym momencie po prostu nie odpisał. A ja nie nalegałam, nie pytałam, rozpłynęło się i po sprawie. Drugi chyba miał zbyt wielu penpali i chyba przestał ogarniać komu odpisał a komu nie - wziął za dużo na siebie i nie podołał. Dlatego ja nie przekraczam 10 listowych znajomych i żebym nie wiem jak lubiła kogoś (po instagramie, blogu czy czymkolwiek innym), to nie rozpoczynam nowej korespondencji jeśli nie "zwolni mi się" miejsce. Bo boję się, że mogę zaniedbać tych, których już mam.
    Więc mam w notatniku listę osób - w kolejności - które kiedykolwiek mnie pytały o to, czy nie chciałabym wymieniać z nimi listów, do których będę pisać kiedy ktoś inny zerwie znajomość.

    Moi znajomi to osoby głównie z Europy, ale mam też 2 dziewczyny z USA i jedną z Japonii. Generalnie preferuję listy w języku angielskim :) A Ty masz kogoś z za granicy?

    To postarzanie kawą - jak to robisz? ;) Ja też mam swoje wypracowane ulubione techniki, ale chętnie zobaczę coś nowego ;) Ostatnio kupiłam sobie zestaw do robienia papieru czerpanego! Ale będzie fun z najbliższym listem na który przyjdzie mi odpowiadać! :D

    OdpowiedzUsuń
  53. Kiedyś myślałam o listach w sposób bardzo nieelegancki. Po co to komu i są przecież e-maile. Moje zdanie zmieniło się kiedy sama napisałam taki list i wysłałam do osób, którą podziwiałam. A kiedy dostałam odpowiedź to narodziła się jedna z moich pasjo-przygód. Choć obecnie z nikim nie koresponduję to tamte przeżycia nauczyły mnie, że nie można lekceważąco podchodzić do żadnych spraw. A nuż coś nas zaskoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Ja jakoś się do listów przekonać nie umiem - może dlatego że przez pracę tyle co się nastałam na poczcie to mam dość, a to ile listów nierejestrowanych się gubi to poezja. Na pewno fajne hobby ale jednak wymiana e-maili mi bardziej odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  55. Zawsze uwielbialam pisać listy i wysyłać kartki. Tego roku z nad morze wysłałam aż 10 kartek 😀 Miło jest dostawac listy i kartki. Miło jest też wysyłać korespondencję. Fajny post o listach i bardzo inspirujący. Zapisuje 😀

    OdpowiedzUsuń

A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Podziel się ze mną swoją opinią, a nie linkami do Twojego bloga. Jeśli będę chciała, sama tam trafię.